Westchnęłam cicho i powiedziałam:
- Przykro mi Kasumi. W TYM nie możesz mi pomóc.
- A co TO takiego? - spytała z podejrzliwym uśmieszkiem.
- Coś bardzo kłopotliwego.. - westchnęłam idąc dalej. - Potrenujemy razem jutro, co? - uśmiechnęłam się.
- Myślałam że jutro wyruszacie na misję.
"Ksa..." zatrzymałam się.
- Dziś mieliśmy wyruszać.. - odparłam stojąc do niej plecami.
- Zbliża się wieczór, a wy jeszcze tu... dziwne..
"Muszę porozmawiać z Kakashim!"
- To ja znikam... - rzuciłam jej szybki uśmiech i zaczęłam biec.
Od razu pobiegłam do domu senseja.
- Kakashi sensej! - krzyknęłam pukając w drzwi.
- Dobrze, dobrze. Już otwieram. - usłyszałam. Gdy drzwi się otworzyły stał w nich oczywiście zaspany Kakashi. - Manku? - zdziwił się.
- Spałeś..? - zmierzyłam go. - Dobra. Nie ważne. Dziś mieliśmy wyruszać na misję! Całkowicie o tym zapomniałam ale nikt mnie nie nie szukał, nic!
- A no tak.. Nie mogłem Cię znaleźć. Opiekę nad dziewczyną przejęli ninja piasku.
- Ej!
- Spokojnie. Jeszcze przyjdzie okazja, a teraz idź do domu. Widzę że masz albo będziesz miała gości. - spojrzał na torby.
- Co?.. NIE! - zaprzeczyłam..
Sensej zbladł.
- To dla ..mnie... bo.. zgłodniałam.. Tak! Jestem bardzo głodna... ee... Do zobaczenia Sensej Kakashi! - odparłam odbiegając.
"Jasna cholera... Mam nadzieję że nie myśli że coś ukrywam..." westchnęłam.
Gdy weszłam do domu złapałam za bandaże i od razu poszłam do sypialni.
Chłopak siedział na łóżku. Kiedy usłyszał szelest reklamówki podniósł głowę i spojrzał obojętnie i lekko zniechęcony.
- Co ze mną? Pamiętam tylko incydent przy drzewie, a resztę...
- Ciężki jesteś. - odparłam kładąc torby na stolik nocny koło łóżka. - A.. - włożyłam rękę do kieszeni. - To twoje. - podałam mu opaskę.
Wziął ją i położył koło siebie.
- Zdejmuj.
Spojrzał na mnie zdziwiony.
- Muszę Cię opatrzyć. - odparłam przewracając oczami.
Niechętnie zdjął bluzkę.
- Co to..? - przyjrzałam się szwom na jego klatce.
- I tak nie zrozumiesz.. - westchnął. - Rób co masz robić.
Spojrzałam na niego wrogo.
- Powinieneś w ogóle się cieszyć że Ci pomagam matole. - rzuciłam zawijając bandaż w okół jego ciała.
- A tak na marginesie.. - odezwał się po chwili. - Czemu mi pomagasz?
Gwałtownie przestałam się ruszać.. Nie wiedziałam co powiedzieć...
- Nie wiem.. Po prostu czułam że tak trzeba... - wzruszyłam ramionami i znów zaczęłam robić to co robiłam ;D
<Deidara?>
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz